czwartek, 6 kwietnia 2017

Szesnaście

Steven Rogers
Cały zespół znajdował się w głównej sali. Przeleciałem wzrokiem po każdej osobie, próbując ocenić sytuację, jaka panowała w tej chwili. Nie było kolorowo, ale niczego innego się nie spodziewałem.
Z westchnieniem odchyliłem się na kręconym fotelu. Czarna Wdowa ze znudzeniem oglądała swoje czerwone paznokcie, Hawkeye bawił się długopisem, doktor Banner przeglądał jakieś kartki, Thor bez wyrazu wpatrywał się w okno, a Loki, którego chcąc nie chcąc musieliśmy tymczasowo zwolnić z aresztu, żeby nie zwiał z Tesseractem, podpierał się o ścianę i tak jak ja badał każdego z osobna ze znudzeniem. Moim oczom nie umknął fakt, że uśmiechał się kpiąco. Zapewne czuł, że w tej chwili jest na wygranej pozycji, gdyż był jedną z niewielkiej garstki osób, która wiedziała wszystko o całej sytuacji ze Starkiem.
Oczywiście, oprócz niego był jeszcze Alaric, który po sprowadzeniu prawdziwego Tony’ego z powrotem na naszą Ziemię wrócił do siebie pod ochroną żołnierzy. Wiedział również Thor, jednak on znał tylko czubek góry lodowej, oraz Christeen, która w tej chwili siedziała skulona przy stole cała w nerwach.
Poczułem nieprzyjemne ukłucie gdy dziewczyna, w tym samym czasie gdy się jej przyglądałem, spojrzała na mnie. Przez ułamek sekundy patrzyliśmy sobie w oczy. Widziałem w nich smutek. W moich pewnie widziała jedynie zawód.
W końcu myślałem, że znalazłem tę dziewczynę, która zawsze będzie ze mną szczera. A nie powiedziała mi o tym, co potrafi Holly, moja przyjaciółka. Przez tą tajemnicę zrobił się niezły bałagan. Pewnie nie mogłem jej winić − McCarter była jej przyjaciółką od lat − jednak jakimś cudem… i tak mnie zawiodła.
W pewnym momencie szklane drzwi się rozsunęły, a w nich pojawili się Fury, który nie mógł pozwolić, żebyśmy sami decydowali o tak ważnych sprawach, oraz Stark. Wyglądał już o niebo lepiej. Nadal był blady, ale dzięki whisky, którą trzymał w dłoni, jego policzki przybrały różowy odcień. Pokręciłem głową z rezygnacją.
Najwyraźniej nawet śmierć nie rozdzieli go od alkoholu.
− Ugh, on tu nadal jest  − bardziej stwierdził niż spytał Tony, widząc Lokiego, który odwzajemnił drwiący uśmiech.
− Sam się tu prosił, ratując ci tyłek.
Loki nie zaszczycił Natashy nawet spojrzeniem.
− Miałem wszystko pod kontrolą − mruknął miliarder, upijając potężny łyk, po czym usiadł na wolnym fotelu, który znajdował się obok Christeen.
− Gdyby nie Holly, już dawno byś nie żył − rzuciła.
− Tak, tak. Wynagrodzę jej to… − przerwał brunetce, machając niedbale ręką.
− Nawet nie wiesz, do czego musiała się poświęcić! Rok na Hawajach nie starczy, byś jej to wynagrodził.
Tony wywrócił oczami. Natomiast nie umknęło mojej uwadze, jak Loki niespokojnie się poruszył.
− Nikt do niczego jej nie zmuszał…
− Ty… ty…
− Wystarczy. Nie mamy na to czasu − warknął Fury, łypiąc groźnie swoim zdrowym okiem na kłócącą się dwójkę. Drugie z nich jak zawsze znajdowało się pod czarną opaską.− Jaka jest obecnie sytuacja, Rogers? Na czym stoimy? − zwrócił się do mnie mężczyzna. Zmarszczyłem brwi i oderwałem się od oparcia fotela.
− Jak na razie nie wiemy za wiele. Holly posiada moce, o których nam nie powiedziała. Stark, jak widać, jest bezpieczny i zdążył się ogarnąć. Jedyne, co wiemy, to to, że córka Lokiego chce go zabić i zniszczyć przy okazji Ziemię…
− Powtórka z rozrywki − mruknął Clint. Kiwnąłem głową i spojrzałem na bożka.
− Nie wiemy, jaką dziewczyna ma armię. Wiemy jedynie o sobowtórze Starka, który podszywał się pod niego, by wydobyć o nas informacje…
− Nie zdziwię się, jak wszystkie informacje o broni przekazywał Hel − odezwał się doktor Banner.− Miał w tym duży udział i naprawdę zależało mu, by skończyć to jak najszybciej. Wie praktycznie o każdym prototypie… zna słabe i mocne punkty, będzie mógł ostrzec boginię.
Fury westchnął głęboko.
− Ciekawe, czy odziedziczyła po tobie jedynie chęć mordu i zawładnięcia na światem… − zakpił Tony, na co cała reszta spojrzała na Lokiego, który przez cały czas o dziwo siedział cicho. Bożek, widząc nasze spojrzenia, podniósł ręce do góry w geście obronnym, po czym wzruszył ramionami.
− Tydzień temu dowiedziałem się o jej istnieniu…
− Powiedziała ci o tym Holly, prawda? − odezwał się doktor Banner. Loki niechętnie zgodził się z nim.
− To wtedy dowiedziałeś się o jej mocy? − Wpatrywałem się uważnie w Laufeysona, śledząc każdy jego ruch oraz mimikę. On, jakby czekając na to pytanie, uśmiechnął się szeroko, a w jego zielonych oczach zobaczyłem niebezpieczny blask.
− O jej mocy wiedziałem jeszcze długo, zanim porwali Starka.
− Jak? − spytał Fury. Loki westchnął teatralnie.
− Potrafię o wiele więcej, niż możesz sobie wyobrazić. Wasze ludzkie umysły są tak słabe, że bez przeszkód dowiedziałem się tego, czego miałem się dowiedzieć. Moc Holly mi to tylko ułatwiła.
− Ale to tobie zaufała i powiedziała wszystko… − szepnęła smutno Christeen.
− A to już zasługa mojej bezsprzecznej charyzmy.
W sali zapanowała cisza. Myślałem o Holly, zapewne tak samo jak większość. W tej chwili zastanawiałem się, czy w ogóle ją znałem. Czy była tym, za kogo się podawała. I dlaczego zaufała właśnie Lokiemu?
− Właściwie to gdzie jest Holly? Nie powinna być tu z nami i nam wszystko wytłumaczyć? − ciszę przerwał Thor.
− Powinna być w domu. Odpoczywać po ciężkim dniu. Lepiej jej nie przeszkadzać − wyjaśnił Loki.
Chris jakby ocknęła się z jakiegoś transu i szybko sięgnęła po torebkę w kwiatki, która leżała na podłodze. Wszyscy wpatrywali się w nią zdziwieni. Po chwili w jej dłoni znalazł się telefon.
− Sprawdzę chociaż, jak się czuje… jeśli zemdlała albo coś… lepiej wiedzieć − powiedziała z troską. Ukradkiem spojrzała na mnie, po czym szybkim ruchem zaczęła stukać po klawiaturze.
Połączyła się raz.
Potem drugi.
Za trzecim razem zaczęła przeklinać i obgryzać paznokcie.
− Musiała zgubić telefon. Albo go wyciszyła − zastanowiła się Natasha. Christeen gwałtownie pokręciła głową.
Chris wyraźnie nie wiedziała, co w tej sytuacji zrobić.
− Może pojadę do waszego mieszkania i sprawdzę, czy wszystko jest w porządku − zaproponowałem. Dziewczyna spojrzała na mnie z wdzięcznością.
Podniosłem się z siedzenia, lecz w tym samym czasie Loki się wyprostował:
− Ja pójdę.
Po sali rozbrzmiał dziwny dźwięk i już go nie było.
− Nie podoba mi się jego zainteresowanie Holly − stwierdził Fury. − Czy nadal możemy namierzać jego położenie?
− Przykro mi, ale czip przestał działać po kradzieży Tesseractu.
Loki Laufeyson
Pierwszy raz miałem okazję przyjrzeć się dokładniej mieszkaniu Holly. Musiałem przyznać, że było na swój sposób urocze i przytulne. Przyzwyczajony byłem do ogromnych pomieszczeń, zdobionych złotem i urzekających przepychem. Mimo to nie zniesmaczył mnie bałagan, który panował tutaj. Najwyraźniej Holly nie należała do osób, która utrzymywała porządki, ale to nawet do niej pasowało. Na podłodze walały się ubrania, na stoliku w salonie leżały brudne naczynia, na kanapie wygnieciony koc. W tym mieszkaniu nie było niczego nadzwyczajnego.
− Holly? − odezwałem się raczej cicho, jednak nikt mi nie odpowiedział.
Ruszyłem w stronę najbliższych drzwi, które były uchylone. Przez szparę widziałem błękitne ściany i kawałek łóżka. Tak jak w salonie, panował tu bałagan, więc domyśliłem się, że to sypialnia McCarter. Na łóżku leżał włączony laptop. Usiadłem, wziąłem go na kolana i przejrzałem. Nic nie znalazłem.
Obszedłem resztę pokoi, lecz nic dziwnego nie przykuło mojej uwagi. Może poza przerażającą ilością portretów Steve’a walających się po pokoju Christeen.
Połączyłem się więc z Holly mentalnie i natychmiast zalała mnie fala ciepła, gdy poczułem, że jest cała i zdrowa.
“Holly? Gdzie jesteś? Wszystko w porządku?”
Czułem jej strach i zagubienie, jej samotność, wyczerpanie. Jej świadomość była słaba, jakby niewyraźna. Wiedziałem już, że była w Helheimie.
Nagle rozległ się za mną głos Starka.
− Tak szybko uciekłeś z imprezy. Nawet nie zdążyła się rozkręcić. Jesteś pewien, że nie chcesz wrócić jeszcze na moment?
Odwróciłem się powoli i zmierzyłem tego nieprawdziwego Tony’ego wzrokiem. Przywołałem włócznię, gotów do walki.
− A chcesz stracić ten parszywy łeb? Nie mam nastroju na gierki.
− Nieładnie tak zostawiać swoją partnerkę samą na imprezie. Jakiś inny mężczyzna mógłby się zacząć do niej dobierać.
Zalała mnie gwałtowna i nieoczekiwana fala gniewu, gdy pomyślałem o tym, że ktoś mógłby skrzywdzić Holly. Poczułem też furię na to, że McCarter nie potrafiła zadbać sama o siebie nawet przez godzinę. Choć przecież to nie jej wina. Jej moc była niczym, nie dawała jej praktycznie żadnej przewagi, jeśli jej nie używała. A nie używała.
Naprawdę chciałbym już, żeby była bezpieczna, najlepiej pod kołdrą, obok mnie. Żebym już nie musiał myśleć o jej bezpieczeństwie. Żebym nie musiał myśleć o swoim bezpieczeństwie.
− Czego chcesz? Miejmy to za sobą.
Stark wzruszył ramionami z uśmieszkiem. Był gładko ogolony, przez co widoczne były delikatne zmarszczki na jego twarzy.
− Ja nie chcę niczego. To twoja córka, Hel, chce się z tobą widzieć.
− Doskonale. Więc daruj sobie groźby i mnie do niej zabierz.
− Z chęcią.
Złapał mnie za ramię mocno i kilka chwil później znów byliśmy w Helheimie.

3 komentarze:

  1. "Obszedłem resztę pokoi, lecz nic dziwnego nie przykuło mojej uwagi. Może poza przerażającą ilością portretów Steve’a walających się po pokoju Christeen" - padłam xD
    W ogóle to cześć Wam obu! :D Wczoraj pochłonęłam wszystkie rozdziały - jestem całym opowiadaniem totalnie zauroczona, więc dodałam Was do listy czytelniczej i co widzę? Nowy rozdział! Więc od razu przeczytałam i komentuję, bo doskonale wiem, jak bardzo ważne jest takie wsparcie czytelnika ^.^
    Nie mogę się doczekać co będzie dalej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A witamy, witamy! :D Bardzo nam miło poznać nową czytelniczkę.
      No i megaogromnegigantyczne dzięki za ten komentarz! Zawsze to miło wiedzieć, że ktoś czyta nasze wypociny i nawet mu się podoba xd

      Mam nadzieję, że do zobaczenia w kolejnych rozdziałach ;)

      Usuń
  2. Witam ponownie dziewczyny :D Wybaczcie, że tak dawno nie komentowałam, ale szkoła była nie do zniesienia... Dziś wreszcie miałam chwilę dla siebie, przeczytałam zaległości i powiem Wam, że jestem zachwycona!!! Uwielbiam wasze opisy, tak zdarzeń, jak i osób. A romans Lokiego i Holly... Z tego może się zrodzić coś wspaniałego :) Zaniepokojony Bóg kłamstw jest taki słodki... xD
    Pozdrawiam i weny życzę ;) I Wesołych Świąt oraz smacznego jajka oczywiście ;-)
    ***Niki***

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz jest tu mile widziany :)

.
.
.
.
.
.
template by oreuis