poniedziałek, 30 maja 2016

Dwa

Steven Rogers
W barze grała cicho nieznana mi piosenka, jednak niemal zagłuszona przez gwar jedzących śniadanie i pijących kawę ludzi. Mimo tłoku było tu całkiem przyjemnie. Jasny wystrój cieszył oko, a ludzie spieszący się za oknem wprawiali mnie w zadowolenie, że ja nie muszę gnać donikąd tak jak oni. Że mogę zjeść śniadanie w spokoju z moją przyjaciółką i nikt na mnie nie czeka.
– Wygląda pysznie.
Uśmiechnąłem się do Holly, która nieśmiało spojrzała na mnie i pokiwała głową dla potwierdzenia swoich słów. Z powrotem wpatrzyła się w górę rumianych naleśników, które przed chwilą podała nam jej przyjaciółka. Czułem, jak mój żołądek domaga się jedzenia, więc, nie czekając dłużej, chwyciłem za widelec i nóż. Pierwszy kawałek trafił do mych ust, wprawiając ślinianki w stan euforii. Mruknąłem, czując rozpływającą się czekoladę.
– A smakuje jeszcze lepiej – oznajmiłem.
Moja towarzyszka parsknęła śmiechem, rozbryzgując przy tym kawę, którą właśnie piła. Podniosłem dumnie głowę i widelcem wskazałem na jej talerz, zachęcając do spróbowania. Kiedy tylko odstawiła filiżankę i białą serwetką wytarła rozchlapaną kawę, również zabrała się za jedzenie. Zaśmiałem się na widok jej miny.
– Widzę, że i tobie smakuje.
– Tak, ale nie chcę, by Chris usłyszała. Jeszcze wpadnie w samouwielbienie – zachichotała, biorąc kolejny kęs.
Kiwnąłem głową. Znałem Christeen krótko, ale z tego, co mi o niej wspominała Holly, musiała być naprawdę mądrą i utalentowaną dziewczyną.
A do tego ładną.
Zakrztusiłem się, gdy ta myśl pojawiła się w mojej głowie, a jednocześnie mój wzrok na ułamek sekundy skrzyżował się ze wzrokiem Christeen. Czułem, jakbym przez chwilę się dusił, więc uderzyłem się pięścią w klatkę piersiową. Holly zaprzestała jedzenia i spojrzała na mnie, przestraszona. Jej buzia była pełna naleśników, więc przełknęła wszystko, nim wyciągnęła ciepłą dłoń i położyła ją na moim ramieniu. Gdy wreszcie mi przeszło, napiłem się gorącego kakao. Czułem, jak zalewa mnie fala gorąca.
– Wszystko w porządku, Steve?
– Tak, tak. Spokojnie, nie pokonał mnie Red Skull, nie pokonał mnie lód i nie pokona mnie żaden naleśnik.
Po całej kawiarni rozniósł się perlisty śmiech dziewczyny, która z rozbawienia opadła na fotel i złapała się za brzuch. Niektórzy klienci spojrzeli na nas z ciekawością, lecz szybko wrócili do poprzednich czynności. Holly pokręciła niedowierzająco głową, opierając łokcie o blat.
Zrobiłem się trochę zły na siebie za całe to zamieszanie. To wszystko przez tę jedną myśl, którą tak naprawdę nie powinna zrobić na mnie żadnego wrażenia. Wiele razy myślałem w ten sposób o kobietach. Na przykład o Holly. Do tej pory gratuluję Starkowi, że po tylu namowach poszedł po rozum do głowy i zatrudnił ją. Nie dość, że była bystra i inteligentna, to jeszcze urocza i piękna, co przyciągało wielu facetów. Za każdym razem, gdy spędzałem z nią czas w mieście, dostrzegałem spojrzenia mężczyzn, które kierowali w jej stronę. Ale Christeen… Daj spokój Steve.
– Jak Ci minął urlop, Holly?
Oto wspaniały Kapitan Ameryka, który ucieka nawet przed własnymi myślami...
Oj, zamknij się!
– W ciszy – odparła. – Pojechałam do dziadka, wiesz. Gotowaliśmy razem, oglądaliśmy programy przyrodnicze, graliśmy w szachy. Miło było zostawić za sobą cały ten wielki świat i posiedzieć trochę w spokoju z rodziną… Chociaż cały czas o ciebie wypytywał.
Zaśmiałem się i odłożyłem sztućce na talerz. Holly również skończyła.
– Muszę go kiedyś poznać – stwierdziłem.
Holly mówiła mi kiedyś, że jej dziadek był moim wielkim fanem jeszcze za dzieciaka. Dorastał, marząc, by być takim jak ja.
– Nie wybaczy mi, jeśli was sobie nie przedstawię.
Do naszego stolika podeszła Christeen, której wcześniej nie dostrzegłem wśród stojących ludzi. Ubrana była w firmowy strój – fartuszek oraz bordową sukienkę, która odsłaniała jej zgrabne nogi oraz dekolt. Kasztanowe włosy miała związane w kucyk, a na głowie białą czapkę z daszkiem. Wetknęła długopis za ucho i oparła jedną rękę o biodro.
– Co tam, zakochańce? Smakowało?
– Było...
– Okropne – przerwała mi Holly.
Chris uderzyła ją notesem w ramię, robiąc teatralnie oburzoną minę. Jej usta połyskiwały od błyszczyka.
– Niech cię piekło pochłonie, McCarter.
Chwilę później usłyszałem dzwonek telefonu. Holly pół westchnęła pół jęknęła, spoglądając na wyświetlacz. Zdążyłem zauważyć zdjęcie Starka.
No i to by było na tyle...
– Halo? – odezwała się do słuchawki.
W międzyczasie wyjąłem z portfela potrzebną ilość pieniędzy, nie szczędząc napiwku. Podałem je Christeen. Przyjęła je, nieśmiało się uśmiechając.
– Że co zrobił? Znowu? Dobra, Dave. Dzięki, zaraz będę.
– Co się stało? – zaciekawiła się Chris.
Holly westchnęła znowu, podnosząc się, i chwyciła torebkę. Spojrzała na przyjaciółkę z uniesioną brwią.
– A co mogło się stać? Stark znowu opróżnia wszystkie butelki, których zawartość ma jakiś procent. Ja z nim kiedyś zwariuję – mruknęła pod nosem.
– Podwiozę cię – zaoferowałem.
Holly spojrzała na mnie z wdzięcznością. Przytuliła kelnerkę na pożegnanie (ja jedynie podziękowałem i uśmiechnąłem się), po czym wyszliśmy. Tym razem bez narzekań wsiadła na mój motor.
Holly McCarter
Czym prędzej zsiadłam z piekielnej maszyny i z pomocą Steve’a stanęłam na własnych nogach. Minęła chwila, nim kręcenie w głowie ustało i złapałam równowagę. Jakby z oddali słyszałam śmiech Rogersa, który trzymał mnie za ramiona.
– Idzie ci coraz lepiej – pochwalił.
Prychnęłam głośno i rozejrzałam się po (niestety) znanej mi okolicy. Bynajmniej nie dlatego, że spędzam samotne wieczory w tym barze. Wręcz przeciwnie. Staram się unikać takich miejsc jak ognia, jednak Stark skutecznie mi to utrudnia.
Zmarszczyłam nos, nagle poczuwszy na nosie zimną kroplę. Niebo przysłaniały ciemne chmury, a wiatr wiał coraz mocniej, rozwiewając moje lekko przetłuszczone włosy. Ewidentnie zbierało się na ulewę.
– Musimy działać szybko, partnerko – mruknął Steve z rozbawieniem.
Spojrzałam na niego z uśmiechem i zasalutowałam, prostując się jak struna.
– Tak jest, Kapitanie.
Mężczyzna pokręcił głową, zrezygnowany, jednak zdradził go uśmiech. Chwilę później ruszyliśmy do baru.
Nie zajęło nam wiele czasu poszukiwanie Tony’ego. Już w progu zauważyłam tak dobrze znaną mi twarz. Siedział na jednym z wysokich krzeseł przy ladzie, a gdy się rozglądał, jego głowa kiwała się na karku bezwładnie jak liść targany wiatrem. W ręku trzymał prawie całkiem wypity drink. Mimo że innych dowodów “zbrodni” nigdzie nie było widać, wiedziałam, że barman po prostu zdążył już sprzątnąć resztę kieliszków.
– Stark jest dużym chłopcem, co? – spytałam Steve’a, który zaniemówił.
Nie uszło mojej uwadze, że gdy tylko drzwi się zamknęły, kilka damskich, okolonych czarnym makijażem par oczu zwróciło się na niego.
Rogers podniósł ręce w obronnym geście i podążył w stronę mojego szefa.
– Tony… – zaczął, lecz gdy tylko Stark zauważył naszą dwójkę, uśmiechnął się szeroko i chciał wstać, ale szybko go zatrzymałam, żeby nie zrobił sobie krzywdy. Pstryknął w stronę barmana, który patrzył na nas z ulgą.
– Dave, mój drogi przyjacielu... Postaw jeszcze szklaneczkę dla Hollywood.
Pokręciłam głową i chwyciłam marynarkę Starka wiszącą na krześle. Nie miałam ochoty przebywać w tym miejscu ani sekundy dłużej. Zwłaszcza z mężczyzną, który ledwo trzymał się na nogach.
– Stark, wychodzimy – powiedziałam tonem nieznoszącym sprzeciwu.
– Jak ty nic nie rozumiesz, Holly – westchnął, opierając się oblat i wychylając szklankę do ostatniej kropli. Jego nastawienie się zmieniło. – Nigdzie się nie wybieram. Za to ty chyba masz robotę, co? Mogę cię zwolnić w każdej chwili.
– Ciekawe, kto ci będzie wtedy zmieniał pieluchy – prychnęłam.
Tony niespodziewanie się odwrócił i złapał mnie za bluzkę zadziwiająco trzeźwo. Posłał mi groźne spojrzenie ciemnych oczu.
– Zostaw ją – warknął natychmiast Steve, ale Tony go zignorował.
– Nie potrzebuję niańki, dziewczyno – wyszeptał, a jego oddech podrażnił mój nos. W tej samej chwili za oknem rozległ się grzmot. – Jeśli będę chciał pić, będę pił. Jeśli będę chciał skakać ze spadochronem, skoczę. A jeśli bez spadochronu, to skoczę bez spadochronu. Więc albo usiądziesz i się napijesz, albo wrócisz do pracy z tym blond żołnierzykiem.
Puścił mnie zanim Steve zareagował siłą i odwrócił się, pokazując tym samym, że nie ma dyskusji. Ze zdziwieniem poczułam, jak obraz przed moimi oczami rozmywa się przez napływające łzy. Zamrugałam, natychmiast je odpędzając. Napotkałam rozeźlone spojrzenie błękitnych oczu Rogersa.
Nie wiedziałam, co mam robić. Zmusić Starka siłą do pójścia czy zostawić go na pastwę losu? Ryzykować pracę czy wybrać bezpieczną opcję? Zostawić Tony’ego, żeby utopił się we własnych wymiocinach? Pepper by mi nie wybaczyła i ja sama sobie też…
Była jeszcze jedna opcja…
– Dave, możemy zamienić słowo na osobności?
Chłopak podniósł na mnie wzrok i przytaknął. Podeszliśmy na sam koniec lady, a Steve oparty o ladę ze splecionymi ramionami patrzył za okno. Właśnie rozpętywała się ulewa.
– Możesz przypilnować Starka? – Gdy tylko wypowiedziałam te słowa, mina Dave’a powiedziała mi wszystko sama za siebie. O gorszą rzecz nie mogłam go poprosić. Otworzyłam więc torebkę i wyjęłam z portfela 20 dolarów. – Masz. Dawaj mu tyle alkoholu, ile chce. Jak będzie chciał iść na zaplecze, wpuść go. Jak będzie chciał dziewczynę, to mu ją daj. Tylko go nie wypuszczaj, jasne? Ma tu siedzieć, a ty masz go mieć na oku. Jak już będzie miał dosyć, zamów mu taksówkę i zadzwoń po mnie.
Chłopak niechętnie przyjął łapówkę i pokiwał głową.
– Nienawidzę cię, Holly McCarter.
– Ty przynajmniej pilnujesz go przez kilka godzin, a nie miesięcy. I ciebie nie może zwolnić.
– Chyba że kupi ten cholerny bar – rzucił z goryczą, a ja się zaśmiałam.
Bruce Banner
– Puk puk – powiedziałem, wchodząc do gabinetu Holly przez uchylone drzwi. Widziałem z zewnątrz, że paliło się w nim światło, ale kiedy tylko wszedłem, zastałem pusty pokój. W porzuconych na biurku słuchawkach podłączonych do mp3 wciąż grała muzyka.
– Holly? Jesteś?
Odpowiedziało mi tylko ciche pukanie deszczu w wielką przeszkloną ścianę naprzeciwko. Podszedłem niespiesznie do krawędzi i spojrzałem na panoramę miasta – latarni rozświetlającej ciemności nocy. Z tej wysokości i wśród tej ciszy miało to swój niezaprzeczalny urok. Odwróciłem się od okna i usiadłem w fotelu za biurkiem. Wciąż był ciepły, a zapach perfum Holly nie zniknął.
Nie musiałem długo na nią czekać. Już po kilkunastu minutach usłyszałem kroki, a moje serce przyspieszyło. Kiedy pojawiła się w drzwiach, natychmiast wstałem i uśmiechnąłem się.
Przystanęła w progu i zamrugała kilka razy ze zdziwieniem.
– Bruce? Coś się stało? Długo czekasz?
– Nie, dopiero przyszedłem…
Pokiwała głową, ale kilka sekund zajęło jej powrócenie do rzeczywistości. Rzuciła buty na dywan. Przeczesała dłonią roztrzepane włosy w kolorze wilgotnej ziemi, które w świetle lamp połyskiwały na złoto
– Ponawiam pytanie: coś się stało? – zapytała.
– Dzisiaj piątek – oznajmiłem zaskoczony, że zapomniała.
Zmarszczyła czoło.
– Tak. Chyba nie przyszedłeś, żeby się o tym upe…? Oo… – Uniosła brwi i zasłoniła usta dłonią. – O matko. Bruce, tak strasznie cię przepraszam. Naprawdę. Jezu… przepraszam cię. Cały dzień wczoraj pracowałam, spałam chyba cztery godziny, zjadłam od rana tylko porcję naleśników, potem znowu praca i… i jeszcze nie radzę sobie ze Starkiem… kompletnie wyleciał mi z głowy.
Kiedy w jej oczach koloru borówki pojawiły się łzy, to ja poczułem się głupio, że w ogóle przyszedłem. Mogłem przecież zadzwonić, zapytać, czy dzisiejszy seans “Sherlocka” jest aktualny. Mogłem się domyślić, że będzie miała dużo pracy po powrocie… najwyraźniej Pepper wyjechała służbowo, że jej tu teraz nie było do pomocy.
– Holly… – szepnąłem. – Nie przepraszaj, nic się nie stało. – Obszedłem biurko dookoła i wziąłem ją w ramiona, choć trochę się opierała. Rozkleiła się na dobre.
Co ja wyprawiałem?
To było wyjątkowo niepoprawne, szczególnie z mojej strony. Poczułem wyrzuty sumienia. Nie powinienem się tak zachowywać – spędzać z nią tyle czasu, pocieszać w ten sposób… Mógłbym być jej ojcem. Ojcem. Jak mogłem czuć coś takiego do tak młodej dziewczyny? To było tak niepoprawne.
Odsunąłem się od Holly, jak tylko nadarzyła się okazja. Musiałem się opanować. Już wcześniej przysiągłem sobie, że nie okażę jej mojego uczucia w żaden sposób. Że będę jedynie przyjacielem, jak Steve albo Thor. Tylko że było mi tak ciężko, bo za każdym razem, gdy ją widziałem albo dotykałem, czułem to sto razy mocniej niż oni. Kiedy siedzieliśmy w piątki, oglądając “Sherlocka”, moja uwaga tylko w połowie skupiała się na serialu. Reszta to nieudolne próby panowania nad moim ciałem – spowalnianie bicia serca, ignorowanie jej zapachu i przyjmowanie muśnięć dłoni, kiedy oboje sięgaliśmy po popcorn, jako coś normalnego. Rozkazywanie sobie: “nie myśl o tym. Skup się na filmie”.
Czułem się jak dzieciak. Jak licealista z burzą hormonów, który pierwszy raz się zakochał i sobie z tym nie radzi.
– Możemy przełożyć to na jutro? – spytała Holly.
– Jasne, żaden problem.
Zapadła na chwilę niezręczna cisza, więc postanowiłem się wycofać.
– Nie będę ci dłużej przeszkadzał. Jakbyś czegoś potrzebowała, zadzwoń.
Uśmiechnęła się do mnie z wdzięcznością, choć widziałem w jej oczach zawód, że nie zostanę dłużej.
Wyszedłem, nie odwracając się.
Tak będzie najlepiej.
Dla mnie. Dla niej. Dla nas obojga.


 Mam nadzieję, że się jeszcze nie wynudziliście brakiem emocjonującej i wartkiej akcji :) Niestety, im więcej bohaterów, tym dłuższe ich przedstawienie, wstęp i opisy. Większość już jednak pokazałyśmy, więc w następnym (albo jeszcze następnym) rozdziale będzie już coś się działo ;)
Zapraszamy do komentowania – to z pewnością da nam motywację do szybszego pisania.

10 komentarzy:

  1. O kurde *.* Stark pije, Rogers dusi się naleśnikiem, Bruce podkochuje w Holly, a ta ma załamanie nerwowe... Czekam z niecierpliwością na następne rozdziały i z serca życzę weny C:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawdopodobnie nie będziesz musiała długo czekać na kolejny rozdział ;)

      Usuń
  2. Naprawdę genialne! Weź sobie to do serca bo jestem urodzoną humanistką i niektóre błędy palą mnie w oczy, więc wiem co mówię xD Niektóre opisy mnie urzekły jakbym czytała książkę jakiejś znanej pisarki, a nie bloga. Moment z dławiącym się Stevem mnie rozwalił, kiedy sobie to wyobraziłam xD

    Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niezmiernie miło nam to słyszeć. Dziękujemy bardzo! ^^

      Usuń
  3. Będzie długo, bo piszę komentarz na wszystkie opublikowane części na raz. A co będę się rozdrabniała :P

    Prolog
    Trochę nie byłam w stanie zrozumieć pierwszej części prologu. Anthony, ale w sumie szybciej spodziewałabym się Lokiego w tej narracji – tak przynajmniej wydawało mi się na samym początku. A tu zonk, Anthony? Stark? Toż to mój kochany Iron Man! Ale dlaczego martwy? Dlaczego bogini Hel (którą kocham całym sercem), będąc nordycką boginią, wygląda jak Azjatka? Chyba powinnaś to jakoś uargumentować.
    Poza tym podobają mi się bardzo plastyczne, ciekawe opisy, które pobudzają wyobraźnię. Generalnie oprócz tamtego czepialstwa o Azjatkę, to nie mam żadnych innych uwag czytałam z zapartym tchem i plusuję za dobre oddanie postaci Iron Mana. Tylko dlaczego UMARŁ?

    Widać było to w wypłatach, które co miesiąc były coraz mniejsze. – umowy podpisuje się o stawkę – jeśli nawet ma gadzinówkę, to musi dostawać taką wypłatę, jaką przewidują za godzinę razy ilość przepracowanych. A jeśli na umowę typową o pracę, w ogóle nie można zmienić wypłaty. Jedynie można obciąć premie, ale przy spóźnianiu się czy w ogóle omijaniu dni pracy to zrozumiałe. Trochę nie podoba mi się ten fragment, bo rzeczywiście świadczy o niedojrzałości bohaterki. Zamiast wziąć wolne, poprosić o zmianę grafiku, aby mogła najlepiej zaopiekować się dziadkiem, ona nie odbierała telefonów, a potem jeszcze obwinia swojego szefa o wyrzucenie. To zniechęciło mnie do bohaterki odrobinkę.
    I tak nie miałam po co wracać do domu. Poszukaj ogłoszeń o pracę póki masz prąd i Internet? W przypadku dziadka, za którego leczenie musisz zapłacić (witamy w Ameryce), bez pracy, to byłaby moja pierwsza myśl. Choćby sprzątać ulice.
    Jeszcze tego brakowało, żebym błagała go o ponowne przyjęcie do pracy.Duma w takich przypadkach to trochę przegięcie. Rusz dupkę, dziewczynko, i się ogarnij.
    Co do spotkania Pepper. Może od razu mogła do niej zadzwonić, skoro w rozmowie szybko do tego przeszły, co znaczy, że ich stosunki nie oziębły? Myślę, że wyszłoby to naturalniej niż w przypadku przypadkowego spotkania na ławeczce. Nowy Jork ma 8,406 miliona mieszkańców i 789 km kwadratowych.

    Jeden
    Zauważyłam, że masz/macie? manierę pisania nawiasów. Zupełnie jak ja, mam dokładnie tak samo. Nie uznaję tego jako wtrącenia od autora tylko część narracji, gdy zdanie robi się zbyt rozwlekłe :P
    Och, Steve… - rozpływam się i przypominam sobie jednocześnie najnowszego Kapitana Amerykę i płaczę.
    Mimo że nie był to pierwszy raz, gdy zapraszał mnie gdzieś bez wahania i z czystą życzliwością, wciąż mnie zaskakiwało, że tak można. Czy on nie miał żadnych oporów przed zapraszaniem mnie gdziekolwiek? Nie było mu szkoda pieniędzy, które musiał wydać na moje posiłki? Takich mężczyzn to szukać już tylko w kriokomorach i pod lodem. Nie ma już takich dżentelmenów.
    Natasha jest moim mistrzem <3 Osobisty i prywatnym. Moją mentorką. Też tak robię moim znajomym xD

    Generalnie w całym opisie rozmowy Lokiego i Thora wszystko jest idealnie oprócz… no właśnie. Niestety decydując się na narrację pierwszoosobową nie możecie od tak dawać krótkiej notki innym kolorem w trzeciej, aby przedstawić coś zaskakującego. Lepszym rozwiązaniem w tym przypadku byłoby napisanie rozdziału z perspektywy więźnia, a nie Thora. Takie tylko moje spostrzeżenie. Uważam, że macie super opisy i dialogi dobrze dobrane do postaci. Wrzucacie nas w akcję, ale spokojnie, bez jakiegoś niesamowitego szamotania się o co chodzi. Mi pasuje, ale musicie później nabrać tempa, bo zrobi się rozwlekle! Ostrzegam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi

    1. Dwa
      Zauroczenie Kapitana w Chris wydaje mi się odrobinę naciągane, aczkolwiek może to kwestia jego ciapowatości w tych sprawach. Ale bądź co bądź, w przeciwieństwie do niektórych, całuje się z kimś w każdym swoim filmie i to za każdym razem z inną. Naliczyłam cztery, bo była jeszcze Natalie Dormer w pierwszym Kapitanie :P
      Krztuszący się naleśnikiem Kapitan wygrał, zdecydowanie.

      Stark, pijący i nie potrafiący się ogarnąć to myślę klamra do Prologu. Zwłaszcza ten zimny moment <3 Jestem na tak, chociaż smutno mi, że tak krzywdzicie mojego kochanego Tonego.
      Współczuje Bruce’owi, który generalnie jest super postacią jako człowiek, chociaż Hulka samego w sobie nie lubię. Fajnie by było zobaczyć więcej psychoanalizy człowieka, który nawet na ręcznym nie może, bo zmieni się w Shrecka na sterydach xD Oczekuję tego! Nie wiem co powiedzieć, bo łyknęłam na raz wszystko. Olałam narzeczonego i czytałam, a to już osiągnięcie!

      Do zobaczenia 13 czerwca i zapraszam do mnie http://melodia-metalu.blogspot.com/
      Całusy, Czarna Herbata aka FarewellMyStar w obserwowanych :)

      Usuń
    2. Na początku, jak każdy szanujący się bloger-pisarz powinien (xd), napiszę, że baaardzo nasz ucieszył Twój komentarz, tym bardziej takich rozmiarów i z taką konstruktywną krytyką. Takie komentarze to małe perełki. Takie nagrody za pracę włożoną w pisanie :) +10000 do motywacji do pisania!

      PROLOG
      To, dlaczego Hel jest Azjatką, wyjaśni się w późniejszych rozdziałach, więc proszę się nie martwić ;P
      Fragment z wypłatą już poprawiłam, choć reszty nie ruszałam. Co do rozmowy z Pepper, to przeszły do tego tak szybko, ponieważ Holly była wyjątkowo załamana całą sytuacją, a ona i Pepper były kiedyś przyjaciółkami. Nic więc dziwnego, że Holly łatwiej było się zwierzyć z problemów, a rudowłosa bez wahania zaoferowała jej pomoc. Choć może rzeczywiście W PEŁNI naturalnie to nie wyszło.

      JEDEN
      Tak, nawiasy to oczywiście nie jest parę słów od autora, tylko narracja. Nienawidzę, jak ktoś wtrąca się jako autor w śodku tekstu xd To strasznie wytrąca z rytmu.

      W zmianie narracji też rację Ci przyznam, choć jakoś tak po prostu wyszło, że to pasowało w tym miejscu. Teraz już i tak nie poprawimy, bo za dużo z tym roboty, a do tego istnieje to już w Internetach jakiś czas... więc żeby zamieszania nie było, weźmiemy sobie to do serca na przyszłość ;)

      Tutaj dzięki wielkie za pochwały <33 wśród tyh uwag znaczą nawet jeszcze więcej, niż gdyby były tylko one. I zapewniam, że w następnym rozdziale już zacznie się robić ciekawie ;)

      DWA
      Wybacz za krzywdzenie Tony'ego xd nie ma na razie niestety zbyt wiele szczęścia w tym opowiadaniu.

      Nie wiem jak Lora, ale ja na pewno wpadnę, jak będę miała chwilę. Byłam już na chwilę się rozejrzeć, ale chyba jeszcze nic tam nie dodałaś. A poza tym, byłam na telefonie, więc i taj bym za wiele nie zobaczyła ;D

      Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję za komentarz(e)!

      Usuń
    3. Jest bardzo krótki Prolog, bo akurat nigdy w nich się nie rozpisuję, bo chcę zachęcić, a nie dawać już pełnowymiarowy post. Może kiedyś poprawię :)

      W każdym razie miłego czytania, pisania i tak dalej :) Do zobaczenia :P

      Usuń
  4. Uwielbiam twoje opowiadanie! A to wielki komplement bo jestem urodzonym człowiekiem krytykiem i jak mi się coś spodoba to już musi by serio świetne! Mam teraz czekac aż do 13 czerwca? No nic trzeba zapiąc pas i byc cierpliwym :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niezmiernie się cieszymy, że nasze wypocinki się komuś podobają! :D

      Usuń

Każdy komentarz jest tu mile widziany :)

.
.
.
.
.
.
template by oreuis